Jeśli interesują cię całodniowe szkolenia, które „od A do Z” opowiadają o danym zagadnieniu, na których trener omawia kilka fajnych „kejsów”, pokazując przy tym, jakie dobre wyniki udało mu się wykręcić, to źle trafiłeś.
Znasz to? Na pewno. Powiedzmy sobie wprost – taka forma przekazywania wiedzy dominuje. Ale to nie jest wina szkoleniowców. Często są to świetni fachowcy, których ktoś „wypchnął”, żeby podzielili się swoją wiedzą. No i się dzielą tak, jak potrafią. Niestety, dla skutecznego nauczania (zwłaszcza, gdy uczy się kogoś od podstaw) to zdecydowanie za mało.
Ja również brałem udział w takich szkoleniach, jako kursant. I jedyne, co z nich wyniosłem, to przeświadczenie, że „teraz wszystko wiem”. To przeświadczenie utrzymywało się do momentu, gdy trzeba było usiąść przed komputerem i wykorzystać nabytą wiedzę w praktyce. To było, jak kubeł zimnej wody.
Dlatego ja robię to inaczej.
Tutor – nie trener
Specjalizuję się w szkoleniach, w których budujemy krok po kroku konkretne kompetencje w danej dziedzinie (uwzględniając miejsce, z którego startujesz). Unikam slajdów z definicjami i wykładów, na rzecz stosowania metod praktycznych. Wychodzę z założenia, że wszystko, czego uczę, musi być w praktyce przećwiczone, najlepiej na własnym projekcie. Bliżej mi do tutora, niż trenera.
Przekładając to na konkret: nie mam problemu z tym, że mój kursant obudzony w środku nocy nie wie, ile znaków powinien mieć meta tag title. Moim celem jest natomiast to, żeby wiedział:
- jak krok po kroku zbudować taki meta tag np. dla najważniejszych kategorii w jego sklepie internetowym, albo dla podstron ofertowych jego firmy (czyli by w konsekwencji ściągnęły większy ruch na stronę);
- że dla podstron „galeria”, „kontakt” czy „referencje” w zasadzie nie musi tego robić, bo szkoda na to czasu (i na co warto go przeznaczyć);
- że jest to o kosmos ważniejsze, niż uzupełnienie atrybutu „alt” dla wszystkich obrazków na jego stronie (choć i to powinien umieć zrobić).
Jak uczyłem się uczyć?
Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy usłyszałem „Ej, Ty naprawdę dobrze tłumaczysz! Nadawałbyś się do tego!”. Od tamtego czasu przepracowałem setki godzin szkoląc ludzi. Miałem okazję być osobą odpowiedzialną za szkolenia z zakresu SEO, analityki internetowej i optymalizacji konwersji w jednej z największych agencji e-marketingu w Polsce. Obecnie od podstaw tworzę, szkolę i nadzoruję komórkę zajmującą się SEO w jednym z większych i najstarszych polskich sklepów internetowych.
Dzięki studiom nauczycielskim miałem okazję zagłębić się w dydaktykę, czyli naukę o nauczaniu. To były dziesiątki godzin frustrowania się na pisanie konspektów, naukę metod i technik nauczania oraz formułowania celów. Tak, to była frustracja. Również dla moich wykładowców, których usilnie starałem się przekonać, że „to przecież niepotrzebne, przecież to wszystko wyjdzie w praniu”. I dobrze, że ich nie przekonałem, tylko im zaufałem. Bo okazało się, że w kontakcie z grupą wcale w praniu by nie wyszło.
Spróbujemy?
Zapraszam do skorzystania z kursów, które regularnie będą pojawiały się na mojej stronie internetowej. W ich poszukiwaniu zajrzyj do sekcji projekty.