Praca nie jest całym moim życiem, choć jest jego ważną częścią. Najważniejsza dla mnie jest jednak rodzina – żona i dzieciaki, którym staram się poświęcać maksymalnie dużo czasu.
Uwielbiam chodzić po górach – zwłaszcza po Sudetach. Miałem okazję poznać je nie tylko dzięki wędrówkom, ale też dzięki studiom. Bo wbrew pozorom nie ukończyłem informatyki, ekonomii, ani zarządzania, tylko…
…historię. A potem jeszcze pedagogikę. I uważam, że był to BARDZO dobry wybór – nie tylko pod kątem osobistym, ale również zawodowym. Czasem żartuję, że dzięki historii nauczyłem się rozumieć świat, a dzięki pedagogice, rozumieć człowieka. I coś w tym jest. Poza tym studia te wymagają bardzo szybkiego przyswajania wiedzy z różnych zakresów (ekonomii, polityki, psychologii, kultury, wojskowości, techniki) oraz umiejętnego łączenia oraz selekcji faktów i wyciągania wniosków. Są to bezcenne umiejętności w szybko zmieniającym się świecie, który bombarduje nas informacjami.
Last but not least: dzięki 3-letnim studiom na kierunku nauczycielskim, a później 2-letnim studiom pedagogicznym, miałem okazję zarówno teoretycznie, jak i praktycznie zgłębić proces uczenia innych. Może dlatego teraz współpracownicy tak wysoko oceniają moje szkolenia?